Czy zastanawialiście się może ostatnio, jak nasz świat będą widzieć dzieci, które w pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie dostrzegą twarze ludzi….bez masek?
Koronawirus nas zmienił i nadal zmienia. To oczywiste dla każdego z nas. Jednych denerwuje, innych przeraża, jeszcze innych skłania do zmiany sposobu myślenia. Istotne zwiększenie się w ostatnich tygodniach statystyk zachorowań sprawiło, iż wokół większości z nas jest zapewne ktoś, kto przebył Covid 19, doświadcza go obecnie, albo przegrał z nim walkę. Kiedyś na jednej z konferencji Pełnomocnik Prezydenta Łodzi ds. Niepełnosprawnych stwierdziła, że każdy z nas w jakiś sposób dąży do niepełnosprawności. Każda kolejna dekada naszego życia powoduje, iż kolejne obszary są z jednej strony dla nas coraz bardziej oczywiste, ale z drugiej część zadań staje się coraz trudniejsza w realizacji. Koronawirus skomplikował życie milionom ludzi, sprawił, iż stali się przez to mniej sprawni. Wielu z nich pozbawił pracy. Okazało się, że część ludzkich działań jest „niekonieczna”. Możemy się bez nich obejść, możemy się dostosować do nowych wymagań. Także na uczelniach widzimy zmiany. Z jednej strony pełno obostrzeń i nowych zasad pobierania nauki. Tryb zdalny wykładów stał się czymś stałym w akademickiej rzeczywistości. Czy to nas zmieni na stałe?
Minusów pandemii dostrzec możemy wiele. Gdy dodamy do nich stan ducha wielu ludzi, załamanie, smutek i rezygnacje dojść możemy do strasznych wniosków. Czy jednak jest to jedyna droga. Nie, stanowczo nie!
Tak, Covid wielu z nas zamknął w domu i łatwe to nie jest. Jednocześnie jednak żyjemy w czasach, w których okno w Windowsie stało się realną bramą pozwalająca nam dostrzec bliskich oddalonych o setki kilometrów. Trudno przytulić się do ekranu, to prawda. Ale jednocześnie coraz szybciej możemy uświadomić sobie, jak ważny jest dla nas dotyk, bliskość i żywy uśmiech kogoś obok. Wirus z koroną nadszarpnął relacje na uczelniach. Tak, są one specyficzne. Akademia zawsze była miejscem nauki, miejscem spotkania ucznia z mistrzem, miejscem, w którym można było doświadczyć wiedzy. Dzisiaj siedzimy przed kolejnymi programami, które w rzeczywistości on line każą nam zdobywać informacje, z nie zawsze włączoną kamerą. Ale chwilkę, przecież to tylko od nas zależy, jak tą wiedzę będziemy zdobywać. Można przygotowywać wykłady w rzeczywistości wirtualnej, w sposób nudny, ale można także zastanowić się co zatrzyma moich słuchaczy. Można gotować obiad ignorując głos profesora w tle, jedynie zaznaczając swoją obecność na zajęciach. Można jednak także zastanowić się „Po co studiuję?” – odpowiedź na to dla wielu może być realnym motywatorem do słuchania zajęć z laptopa.
Czasy dzisiejsze nie są łatwe. To prawda. Stajemy się w jakiejś mierze niepełnosprawni. Obawiamy się ludzi w kolejce. Kaszel w sklepie powodować może realny strach o przyszłość. Wyobraźmy jednak sobie, że nie ma tych wszystkich programów, że żyjemy w czasach, gdy nie ma internetu, przypomnijmy sobie, że kiedyś rozmowy telefoniczne były mocno limitowane wysokością comiesięcznego rachunku. Podobnie na uczelni: kontakt nauczyciela i studenta jest bezceny, ale to przecież od nas zależy jego inicjacja. To także od nas, od naszej odpowiedzialności zależy, jak wiele osób zarazi się najsłynniejszym wirusem 2020 r. Pamiętajmy jednak także, że możemy infekować ludzi również innymi, tym razem „pozytywnymi drobnoustrojami”. Pokazuje to pewien film, który krąży po sieci.
W metrze jechał pewien pan, pełno ludzi dookoła zatopionych było w swoich telefonach. Nagle pan ten zaczął się śmiać. Śmiał się coraz głośniej, patrząc w kartkę przed sobą. Nie był to chichot, ale prawdziwa radość szczęśliwego człowieka. Mężczyzna obok, dołączył po chwili do radości, którą wyrażał wspomniany pasażer. Podobnie uczyniła para obok i kolejne rzędy osób. Nie śmiali się z mężczyzny, oni śmiali się razem z nim.
Zarażajmy się dobrem!!!!
Dr hab. Błażej Kmieciak, prof. UM
Pełnomocnik Rektora ds. Os. Niepełnosprawnych