Publikacje

Cytaty do Konwersatorium LXXXVI pt.: „Fair play w moim życiu. Czy uczciwość popłaca?”

Kategoria:
Opis

które odbędzie się

16 stycznia 2016 r. o godz. 11. 00 (Aula Szkoły Wyższej Przymierza Rodzin)

serdecznie zapraszamy, wstęp wolny

Konwersatorium poprowadzą: ks. Adam Zelga, proboszcz parafii p.w. bł. Edmunda Bojanowskiego; Dorota, grafik, ilustratorka książek i Jacek, socjolog, członek rządu RP w latach 2011-2015, Cichoccy; Jerzy Engel, selekcjoner reprezentacji Polski piłki nożnej w latach 2000-2002; Małgorzata Ludwikowska, geograf, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach;

Ojciec Jacek Salij, Skąd w nas taka łatwość do nieuczciwości? (fragmenty)

Wydaje się, że każda nieuczciwość wiąże się z jakimś egocentrycznym zaślepieniem. Spójrzmy na tak ewidentną nieuczciwość, jaką jest kradzież. Złodziej nie myśli o tym, że komuś zadaje krzywdę. On myśli tylko o własnej korzyści. Zasadę moralną, że nie wolno nikogo krzywdzić, złodziej zna doskonale. Co więcej, aprobuje ją. Dlatego tak się oburza, kiedy sam zostanie okradziony. Sam kradnie, bo egocentrycznie pojmowany interes wyparł z jego świadomości zasadę “nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Mówiąc inaczej, złodziej ,,zapomina” o tym, że człowiek przez niego okradany jest jego bliźnim.

Niekiedy usprawiedliwiamy swoją nieuczciwość tym, że przecież sami zostaliśmy oszukani. Kupiliśmy jakieś byle co jako coś solidnego albo przyjęliśmy fałszywy banknot — i próbujemy kosztami naszej pomyłki obciążyć kogoś innego. Jak gdyby ten, kogo oszukujemy, był tym samym człowiekiem, który nas oszukał! Wydaje nam się, że sprawiedliwość została wyrównana. Banalnie magiczna mentalność: ktoś mnie niewinnie uderzył, więc ja dla wyrównania uderzę niewinnie kogoś innego! Niestety, jedno w tej sytuacji nie budzi żadnej wątpliwości: że ten drugi człowiek nie jest dla mnie bliźnim.

“Ależ ja muszę — tłumaczy mi właściciel masarni — sztucznie napędzać wagę sprzedawanego przeze mnie mięsa. Wszyscy tak robią, i zbankrutuję, jeśli będę chciał być we wszystkim uczciwy. Takie są prawa konkurencji”. Na moją uwagę, że uczciwość ostatecznie zawsze popłaca i klienci z pewnością zorientują się, która masarnia przygotowuje mięso uczciwie, odpowiada: “Klienci będą kupowali ode mnie w zależności od tego, czy moje opakowania będą w tym samym standardzie, co opakowania konkurentów. Toteż jeśli chcę przetrwać, muszę przede wszystkim kupić nową maszynę do pakowania mojego mięsa”.

Istnieje mnóstwo argumentów “przymuszających” nas do tego, abyśmy przyłączyli się do budowy nieludzkiego świata i abyśmy naukę Pana Jezusa o innych ludziach jako naszych bliźnich zaczęli traktować jako nierealistyczną mrzonkę. Spróbujmy się zatem przypatrzeć, co się dzieje, kiedy ulegamy tym zwodniczym argumentom, jakoby samo życie nakazywało nam niekiedy powiesić zasady Ewangelii na kołku.

Przede wszystkim ja sam, który uwierzyłem w niezależność praw ekonomii od Bożych przykazań, zaczynam się stopniowo przemieniać w osobowość psychopatyczną. Zgodnie z klasyfikacją Thomasa Harrisa, osobowość psychopatyczna cechuje się postawą: “ja zawsze jestem O.K., inni nigdy nie są O.K., toteż jeśli wyrządzam im coś złego, oni zawsze na to zasługują”.

Taką właśnie filozofię wyznają gangsterzy i bandyci, amatorzy pasożytowania na cudzej pracy i własności. Otóż sam zdrowy rozsądek każe postawić następujące pytanie: czy wprowadzenie do działalności gospodarczej zasad właściwych bandytom może wyjść gospodarce na zdrowie?

Korupcja, nieuczciwość, wyzysk oraz różne przejawy cwaniactwa do złudzenia przypominają chorobę raka. Zrakowaciałe komórki przestają zważać na dobro całego organizmu i zabiegają wyłącznie o dobro własne. Nie przejmują się tym, że niszczą komórki sąsiednie i osłabiają cały organizm: najważniejsze, że one same rozwijają się znakomicie, że guz rakowy jest coraz większy i większy. Nie zdają sobie komórki rakowe sprawy z tego, że pilnowanie tylko swojego interesu sprowadzi koniec na cały organizm, a więc również i na nie.

Otóż za tym “realizmem”, który głosi, że twarde prawa ekonomii każą zapomnieć o zasadach moralnych, stoi ta sama logika, jaką kierują się komórki rakowe. Każda nieuczciwość — chcemy czy nie chcemy — zatruwa w społeczeństwie atmosferę wzajemnego zaufania, zniechęca do myślenia o dobru wspólnym, pobudza do chorobliwej nieraz ostrożności w kontaktach z innymi. Wiele energii, którą moglibyśmy poświęcić na zwiększenie swojej aktywności i wzajemną współpracę, zaczyna nam pożerać wzajemna nieufność i pilnowanie się, żeby nie dać się drugiemu przechytrzyć. Z pewnością nie są to warunki sprzyjające rozwojowi gospodarczemu w skali społecznej.

Mówiliśmy dotychczas, że nawet prawa ekonomii domagają się poszanowania zasad moralnych. Jednak celem zasad moralnych jest coś daleko więcej niż racjonalne funkcjonowanie gospodarki. Ich celem jest ochrona tego, co nazywamy człowieczeństwem, czyli tego, co w naszym życiu jest ponadutylitarne i ostateczne.

Człowiek, który nie liczy się z prawem moralnym — np. ktoś nieuczciwy, rozpustnik, chciwiec — to ktoś, kto gubi w swoim życiu to, co najważniejsze, kto nie umie kochać nawet samego siebie. Już święty Augustyn stawiał retoryczne pytanie: czy ten, kto nie umie kochać samego siebie, potrafi prawdziwie kochać innych ludzi, choćby nawet swoje rodzone dzieci? “Kto patrzy na nierządnicę — czytamy w Księdze Syracha (41,22) — odwraca oczy od ubogiego”.

Komuś, kto chce się dorobić nawet za cenę nieuczciwości, wydaje się nieraz, że czyni to dla swoich dzieci. Chce, żeby jego dzieci miały lepiej niż on. Takiemu wydaje się nieraz, że szczytem ojcowskiej miłości będzie, gdy podaruje synowi samochód na jego szesnaste urodziny albo obdarzy córkę mieszkaniem na dzień jej ślubu.

Tacy rodzice nie potrafią zazwyczaj obdarzać swoich dzieci najłatwiejszym do podarowania, a przecież szczególnie cennym: swoim czasem, swoją mądrością i miłością. Starają się dać dzieciom więcej, niż inni rodzice, a nie dają im tego, co najbardziej podstawowe: właśnie tego, co nazywamy człowieczeństwem, a co polega na umiejętności rozróżniania dobra od zła, na rozwijaniu zdolności bezinteresownego kochania innych, na radowaniu się wszystkim, co piękne i sensowne.

To o takich bogaczach, zaślepionych na wartości nawet elementarne, Pan Jezus powiedział: “Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24).

 

Ks. Andrzej Ziółkowski CM, Uczciwy – nieuczciwy (fragment)

Dar czystości serca objawia się w radości bycia ze sobą. Tylko ludzie czystego serca potrafią być względem siebie niezwykle hojni, wyrozumiali, radośni, uśmiechnięci. Tym się przejawia życie w Duchu Świętym, że pomnażamy Jego dary, których nam udziela. Byłoby rzeczą niezrozumiałą, aby człowiek obdarzony łaską świętej spowiedzi, nie potrafił podzielić się tym, co sam otrzymał, a mianowicie darami: spokoju, radości, uśmiechu, wzajemnej pomocy, szczerości, zaufania, silnej wiary. To są dary Ducha, które otrzymujemy. Nie możemy tych darów zatrzymywać tylko dla siebie. Chrześcijanin jest otwartym na Boga i na człowieka.